Zgadnijcie, kto ja jestem.:)
Witajcie.
Nadeszła pora, żebym i ja się Wam przedstawił . Co zatem czynię. Nazywam się Gapcio. Tak, tak się nazywam, a właściwie nie JA SIĘ, tylko MNIE. Nie powiem też, że jestem GAPCIO, bo NIE jestem. Może i byłem, ale kiedyś,
obecnie jestem dorosłym, mężnym kocurem. Tak przynajmniej mówi moja Joanna.
Nie powiem „ moja Pani”, bo ona tego nie lubi. Uważa, że ludzie nie są właścicielami zwierząt, lecz ich opiekunami. Poza tym „Pani” brzmi tak obco, a my przecież jesteśmy tak blisko, że czytamy wzajemnie w swoich myślach. Dlatego teraz moja Joanna może o mnie pisać, jakby była mną. Bo zna każdą moją myśl. Moją mamą jednak nie jest też, nie byłem sierotą, miałem swoją kocią mamę, choć nie była nią właściwie moja Mama, tylko moja Ciocia … Ale o tym potem…
Ale na czym to ja skończyłem?.. aha, nazywają mnie też Gapa. A niektórzy jeszcze Gubcio, jak źle przeczytają napis na mojej adresówce od Canifel . Mają zresztą prawo się pomylić, bo to dzieciaki z pobliskiej kolonii, gdzie często je odwiedzam, i za każdym razem, gdy mnie znajdą, myślą, że się zgubiłem :P
Tak, tak, odwiedzam, na całym osiedlu , i w okolicy, jestem wszak KOTEM WYCHODZĄCYM!
Nikt w naszym domu sobie nawet nie wyobraża, że mogło by być inaczej, jestem w końcu synem dzikiej, wolnej kocicy, mam więc w naturze to wszystko, co w niej mam
A mam w niej baaaardzo dużo, o wszystkim Wam opowiem, bo przecież moja Joanna właśnie zakłada mi bloga
No więc, na czym to ja skończyłem?
Aha, nazywają mnie Gubcio, Gapcio, Gapa, ale też mam na drugie FILEMON. Tak przynajmniej mam wpisane w moją książeczkę zdrowia
. Joanna chociaż tam je zawarła, bo moje obecne imię już za bardzo do mnie nie pasuje (jak już wspomniałem, gapą byłem za malucha. Niebawem poznacie moje życie od saaamego początku, wtedy wszystko zrozumiecie).
Filemon… Moja Joanna lubiła zawsze te stare bajki, szczególnie te o zwierzętach. Pamiętacie zapewne tą bajkę, o czarnym, dumnym kocurze, który opowiadał o życiu maluchowi? To był Bonifacy. To dlatego moja Joanna mnie tak nazywa, bo obecnie jestem jak …Bonifacy... Mojej Joannie znów się po prostu coś pomyliło, trochę już chyba stara jest i ma sklerozę , w końcu ma już ponad ćwierć wieku :P Według niej to ten czarny był Filemonem, więc zostałem Filemonem :P :P. Na szczęście tylko u Joanny w głowie, i w tej książeczce zdrowia, hihi No nie ważne zresztą, przecież to wszystko - to tylko nazwy.
A ja jestem jaki jestem, a jestem…sobą. I mogę nim być, i wieść moje wspaniałe wypełnione różnorodnością życie, każdego dnia, bo trafiłem do rodziny , w której pomaga się zwierzętom i w której rozumie się ich naturę i naturalne potrzeby . Trafiłem wręcz wspaniale, lepiej być nie mogło. Trafiłem tak dobrze, że moja Joanna czasami chciałaby być mną
O tym wszystkim, o moim barwnym życiu każdego dnia, i o wspaniałych początkach, o tym, jak spełnia się to, co nam pisane, opowiem tutaj, w kolejnej części opowieści o Przygodach prawie kota Filemona, który właściwie jest Bonifacym, a w zasadzie to Gapciem i czasami nawet Gubciem )) Bo każdy wspaniały i wyjątkowy kot ma wiele twarzy, a czasami nawet imion
A tak naprawdę, to jestem oczkiem w głowie mojej Joanny, dlatego zostałem "twarzą" Waszego sklepu Megazoologiczny.pl! Tak! Bo ja-jestem-MEGA kotem! :D